W aktualnej sytuacji całkowitego braku pielgrzymów i turystów nawiedzających nasze Świętolipskie Sanktuarium bardzo drastycznie obniżyła się ilość zamawianych u nas intencji mszalnych. Obecnie Msze święte w zamawianych intencjach mogą być odprawione w świętolipskiej bazylice w bardzo krótkim czasie od momentu ich zamówienia. Można je ofiarować w intencji żywych (np. o Boże błogosławieństwo z okazji imienin, urodzin, jakiejś rocznicy lub prosząc o jakąś łaskę, np. o szczęśliwy przebieg operacji, o powrót do zdrowia, o pojednanie w rodzinie) i zmarłych. W naszej bazylice odprawiane są Msze w następujących 5 rodzajach intencji:

  1. indywidualne terminowe – kapłan odprawia jedną Mszę Św. w danej intencji; można wybrać konkretny termin (dzień i godzinę) odprawienia takiej Mszy;
  2. indywidualne bezterminowe – kapłan odprawia jedną Mszę Św. w danej intencji w najbliższym wolnym terminie;
  3. zbiorowe – jeden kapłan odprawia jedną Mszę Św., składając ją w kilku intencjach. Taką Mszę sprawujemy w środy o 17:00 (październik-kwiecień) i 18.00 (maj-wrzesień).
  4. intencja gregoriańska – 30 następujących po sobie Mszy Św. sprawowanych przez kolejne dni miesiąca. Można je ofiarować tylko za jedną osobę zmarłą.
  5. Msze w intencji próśb i podziękowań kierowanych do Boga za przyczyną Matki Bożej Świętolipskiej. Są one odczytywane podczas nabożeństw w każdą środę o 16.45 (październik-kwiecień) i 17.45 (maj-wrzesień), a Msza Św. w ich intencji jest sprawowana o 17.00 (październik-kwiecień) i 18.00 (maj-wrzesień)

Intencje można zamawiać bezpośrednio w zakrystii bazyliki przed lub po Mszy Św., drogą e-mailową (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.), telefoniczną (tel.: 518 104 420) lub za pośrednictwem tradycyjnej poczty. Ofiary za zamawiane intencje prosimy wpłacać na konto parafii.

Parafia Nawiedzenia NMP

Święta Lipka 29

11-440 Reszel

45 1020 3639 0000 8102 0044 4281

Homilia ks. abpa Edmunda Piszcza

Święta Lipka, 31. 03. 2020

Droga Rodzino, zmarłego ojca Franciszka,

Drogi Ojcze Prowincjale,

Współbracia w kapłaństwie Towarzystwa Jezusowego,

Bracia kapłani,

Siostry i bracia

Ostatnie słowa Ewangelii, którą przed chwilą usłyszeliśmy (Mt 11, 25-30), brzmiały: „jarzmo moje jest słodkie - mówi Chrystus - a brzemię lekkie”. Gdy słyszymy te słowa wydaje nam się to coś niewłaściwego. Jarzmo - obojętnie jakbyśmy je rozpoznawali - nigdy nie jest słodkie, a brzemię nigdy nie jest lekkie. Czyżby Chrystus się pomylił? Nie, tylko trzeba wrócić do tego zdania, które przed chwilą usłyszeliśmy. Jezus powiedział, że dobrze służymy, jeżeli będziemy urzeczywistniali to właśnie zdanie, które jest najważniejsze: „Uczcie się ode mnie”, uczcie się ode mnie. Wtedy to, co jest trudne, będzie łatwiejsze, a to, co jest gorzkie, stanie się słodkie.

Moi kochani, chciałbym to zdanie „uczcie się ode mnie” odnieść do o. Franciszka, którego tu w tym kościele żegnamy. Ale wiemy, że on żyje nadal, bo umieranie to widzialny znak niewidzialnych narodzin. Narodzin do zupełnie innego życia, życia, o którym nie mamy pojęcia, ponieważ przerasta ono możliwości poznawcze naszego rozumu. Ale właśnie śp. Franciszek był tym, który uczył się od samego początku właśnie Chrystusa. Tak się złożyło, że byliśmy wspólnie w pelplińskim seminarium, z tym, że on dwa lata wcześniej, ja dwa lata później od niego, ale uczyliśmy się Chrystusa, bo rzeczywiście w imię Jego on poszedł po to, żeby służyć Mu, a przez niego dać świadectwo ludziom, jak wspaniały jest pełen prawdy i miłości Chrystus.

Moi kochani, chciałbym tutaj odnieść się na chwilę do bardzo osobistych wspomnień, bo żyliśmy przez kilka lat w wielkiej przyjaźni, w łączności z takimi, czy innymi problemami. Ale nastał rok 1951, gdzie ówczesna władza dokonała reformy szkolnictwa. Może już mało kto wie, że to był rok, w którym były dwie o różnej porze matury i wtedy do Pelplina, do seminarium, w którym byliśmy, zgłosiło się na pierwszy rok 86 kandydatów. Biskup Kazimierz Kowalski był w kłopocie, ale szybko stworzył nową kaplicę, bo w dotychczasowej wszyscy się nie mieścili, no i co najważniejsze, trzeba było wyszukać nowego ojca duchownego. Stanął przed nami jezuita o. Stanisław Bratek, człowiek niezwykłej skromności, człowiek, który najpierw był kapłanem diecezjalnym, w diecezji poznańskiej i bardzo ciężko pracował na pewnej placówce, którą opuścił i zdradził Chrystusa kapłan. Potem po dziesięciu latach będąc diecezjalnym kapłanem wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, a siostra, która mu towarzyszyła, wstąpiła do Szarytek. W ten sposób poznaliśmy jezuitę w Pelplinie, o. Stanisława Bratka, który zaimponował nam nie jakąś wielką wiedzą, nie jakimiś wielkimi homiliami, ale swoją ogromną skromnością, pokorą i oddaniem siebie Chrystusowi. Oddaniem poprzez to właśnie zdanie „uczcie się ode mnie”. Można powiedzieć, że myśmy uczyli się o. Bratka, ale on uczył nas Chrystusa. Wspominam go dlatego, że dzięki niemu narodziło się drugie powołanie w życiu o. Franciszka. W 1954 roku przyjął w pelplińskiej katedrze święcenia kapłańskie, ale właściwie postać o. Bratka ciągle mu towarzyszyła i nie dawała pewnego wewnętrznego spokoju. I dlatego po 8 latach poprosił przełożonych Towarzystwa Jezusowego, żeby swoje dalsze kapłaństwo mógł jak najbardziej urzeczywistnić w tym właśnie jezuickim zakonie. O. Bratek był tym, który rzeczywiście sobą ukazywał Chrystusa. Po nim wyświęcony w 1957 roku ks. Zygmunt Kurowski został również po kilku latach jezuitą, bo oddziaływanie o. Bratka było naprawdę wielkie. Polegało ono przede wszystkim na ogromnym oddaniu siebie drugim w imię Boże.

Podam tylko mały przykład, kiedy odmawialiśmy z nim każdego dnia wieczorem w kaplicy completorium i inne jeszcze modlitwy mogliśmy potem pójść spać, ale o. Bratek szedł do konfesjonału i spowiadał nieraz bardzo, bardzo długo. I nieraz całe noce spędzał na modlitwie. Był człowiekiem - jak powiedziałem - nie tylko ogromnej modlitwy, ale i ogromnej pokory w tym znaczeniu iż wiedział, że jest dla drugich. Każdy z nas jako kleryk co pewien czas był wzywany do niego na rozmowę. Ta rozmowa polegała na tym, że on umiał słuchać. Umiał przyjmować to, co było czasem jakimś błędnym mniemaniem kleryka. Nie oburzał się, ale prostował, nakłaniał do tego, żeby stanąć w prawdzie. To był człowiek ogromnego oddania innym, mimo, że sam był - jak się potem dowiedzieliśmy - chorym, bo toczył go stopniowo nowotwór. Zmarł, kiedy o. Franciszka już nie było w Pelplinie. Zmarł w 1955 roku, ale przez kilka lat był tym, który prowadził nas do Jezusa, był tym, który urzeczywistniał to zdanie dzisiejszej Ewangelii "uczcie się ode mnie", bo Chrystusa trzeba się zawsze uczyć.

Moi kochani, jako klerycy szliśmy zawsze na początku września w pielgrzymce do Piaseczna do Sanktuarium Matki Bożej koło Gniewa, do sanktuarium, które bardzo kochał nasz król Jan III Sobieski. Nawet po odsieczy wiedeńskiej pewne zdobycze stały się własnością tego kościoła. Wspominam o tym dlatego, że chodziliśmy wtedy jako klerycy w pielgrzymce do Matki Bożej i dziwna rzecz, że potem to Sanktuarium Matki Bożej tu w Świętej Lipce stało się miejscem jego szczególnej łączności z Matką Chrystusa, gdzie również uczył innych Chrystusa, ale sam w pełni oddawał się w Jej macierzyńską niewolę.

Moi kochani, z tych refleksji najgłówniejszych, można wysnuć jeden wniosek, ten mianowicie jak ogromny bywa wpływ człowieka na człowieka, jeżeli sobą chce w jakieś mierze ukazywać Chrystusa. Nie poprzez wielkie słowa, ale poprzez to, co człowiek czyni. Wiemy że Jezus niejednokrotnie powoływał się nie na słowa, ale właśnie na uczynki „jeżeli mnie nie wierzycie, wierzcie moim uczynkom”; tak to powiedział. Gdy patrzymy i na o. Bratka i na o. Franciszka stwierdzamy, że było to nieustanne uczenie się Chrystusa i pokazywanie Go innym poprzez siebie. Dzięki ojcu Bratkowi, poznaliśmy cały system św. Ignacego Loyoli, a właściwie związane z owym zdaniem również pojęcie, które stało się treścią życia o. Franciszka: „czynić wszystko na większą chwałę Bożą”; nie tylko na chwałę, ale na większą chwałę. W rezultacie możemy zawsze powiedzieć, gdy Bóg nam daje radość poznania takich, czy innych owoców, nie ja, ale Bóg przeze mnie, bo każdy z nas może sobą okazywać Chrystusa i to jest nieraz pełniejsze, skuteczniejsze jako piękne świadectwo, kim był naprawdę ten, który powiedział o sobie, że jest Drogą, Życiem, Prawdą i Miłością.

Drogi Przyjacielu, o. Franciszku, żegnam Ciebie również jako Przyjaciela, bo byliśmy kilka lat razem w seminarium, które dało nam dużo, ale - jeszcze raz wspomnę - najwięcej dał nam jezuita o. Bratek. Może on właśnie zrodził w Tobie to powołanie, które stało się potem Twoją obecnością w Towarzystwie Jezusowym. Wierzymy, o. Franciszku, że Matka Boża i ta Piaseczyńska i ta Świętolipska zaprowadziły Cię do Chrystusa. I wierzymy, że tam jesteś i prosimy: pójdź z nami nadal, opiekuj się nami, bo w to uczenie się Chrystusa włączyłeś również swoje cierpienie, a ono jest ściśle związane z miłością. Kochając trzeba zżyć się również z cierpieniem, ale ono będzie również pewnym stopniem w poznawaniu Jezusa, albo raczej w tym „uczcie się ode mnie”. Żegnamy Cię, drogi Franciszku. Żyjemy tą nadzieją, że się z Tobą spotkamy w niebie. Amen

Epidemia koronawirusa zdaje się kreować zwłaszcza u niektórych osób coraz bardziej posępne i ciemne scenariusze, wobec których nierzadko trudno jest nam nabrać stosownego dystansu, a przynajmniej zdobyć się na spokojne spojrzenie. Coraz bardziej realna zdaje się być wizja wielotygodniowych, a może i nawet wielomiesięcznych zmagań z tą już ogólnoświatową pandemią. Równolegle może potęgować się w nas przeczucie, poczucie, a może nawet i przekonanie, że jest to coś, z czym jeszcze nigdy nasz świat nie miał do czynienia, nie zmagał się i że w związku z tym stajemy przed doświadczeniem całkowicie dotychczas niespotykanym, niewyobrażalnym, nie mającym absolutnie żadnej skali porównawczej.

Czy tak jest naprawdę? W próbie odpowiedzi na to pytanie odwołam się do chyba jedynej wielkiej epidemii zaistniałej w niedługiej historii mojej małej Ojczyzny. Jej sercem jest Święta Lipka, która jako miejscowość powstawała dopiero w XVIII w., skoro w 1785 r. liczyła tylko 10 budynków mieszkalnych, i jest wioską znacznie młodszą od niektórych okolicznych miejscowości. I właśnie w samych początkach jej istnienia nawiedziła także i ją wielka epidemia dżumy, „zwanej – jak napisano w Encyklopedii Warmii i Mazur - także zarazą morową, czarną śmiercią lub morem, przenoszonej przez gryzonie i pustoszącej Prusy Wschodnie na początku XVIII stulecia. Była bezpośrednim efektem III wojny północnej toczącej się pomiędzy Prusami, Saksonią, Hanowerem, Rosją, Królestwem Danii i Norwegii z jednej strony, a Szwecją z drugiej. Od 1700 roku walki toczyły się również na terytorium Rzeczpospolitej Obojga Narodów, która formalnie pozostawała neutralna do 1704 roku. Przemarsze wojsk szwedzkich, które w 1701 roku przekroczyły granice Rzeczpospolitej, stały się podstawowym źródłem choroby (…).

Spustoszenie gospodarki, przede wszystkim rolnictwa, brud, ogromne zniszczenia i dramatyczne zubożenie ludności w krótkim czasie doprowadziło do diametralnego wzrostu śmiertelności, klęski głodu i całkowitej bezbronności w starciu z epidemią. Niestety, nikt nie miał świadomości, że choroba rozprzestrzenia się za pośrednictwem grasujących szczurów, pcheł, wszy i pluskiew. W 1704 roku jej ognisko wybuchło we Lwowie. Wówczas władze Królewca podjęły kroki o charakterze ochronnym, które miały zapobiec rozprzestrzenieniu się dżumy: zaostrzono kontrolę graniczną, wobec podróżnych zaczęto stosować obowiązek kwarantanny.

Trzy lata później epidemia zaczęła zagrażać bezpośrednio ziemiom pruskim. Podjęto wówczas decyzję o całkowitym zamknięciu granicy z Polską. Uniknięcie rozwoju epidemii w owym okresie było jednak praktycznie niemożliwe. Latem 1708 roku dżuma dotarła do Prus Książęcych. Pierwszy odnotowany przypadek choroby wystąpił we wsi i majątku Białuty, w obecnym powiecie działdowskim. Miejscowość została praktycznie odcięta od świata - liczono, że poprzez odseparowanie mieszkańców uda się powstrzymać epidemię.

Podobna sytuacja miała miejsce w Olsztynku. We wrześniu 1708 roku dżuma została przywleczona przez syna miejscowego kapelusznika. Doprowadziło to do śmierci całej jego rodziny i zarażenia osób odwiedzających ich dom. Część przerażonych mieszkańców uciekła do pobliskich lasów. Olsztynek został otoczony przez wojsko, a mieszkańcy pozbawieni kontaktu ze światem zewnętrznym. Brak jedzenia doprowadził wreszcie do buntu zrozpaczonych ludzi, którzy zajęli państwowe magazyny zbożowe. Z pomocą przyszli również mieszkańcy Ostródy, Pasłęka i Morąga. Dostarczono żywność, a przede wszystkim lekarstwa. Pojawili się wreszcie lekarze, którzy niestety niewiele mogli zrobić. W tym samym roku objawy dżumy pojawiły się w Gryźlinach pod Olsztynem. Do samego Olsztyna epidemię miał przywlec mieszkaniec Giedajt”.

Dr Adolf Poschmann w książce „Kolegium jezuickie w Reszlu” podaje: „Biskup Załuski z powodu epidemii zamknął Świętą Lipkę mimo spodziewanej wizyty króla Leszczyńskiego. W 1710 r. o. Bartsch wybudował (w Świętej Lipce) szałas. Dzięki świeżemu powietrzu zaraza go nie dopadła. Przy okazji dopilnował kościoła”. Fryderyk Bartsch (Barcz, Bartz) urodził się 19 IX 1661 w Prusach. Wstąpił do Zakonu Jezuitów 7 IX 1676 r. w Wilnie. Był misjonarzem w Królewcu w latach 1700-1701, prefektem budowy w Reszlu w latach 1708-1709 i Nowogródku 1709-1710. Odbudował szkoły w Reszlu. Był kaznodzieją w Świętej Lipce i opiekunem majątków reszelskich i łomżyńskich. Zmarł w Łomży 2 IV 1713 r.

„Najwięcej ofiar epidemia dżumy pochłonęła – znowu cytuję Encyklopedię Warmii i Mazur - w Nidzicy, Giżycku, Ostródzie, Rynie, Reszlu i Biskupcu. W Ełku zmarło 1300 osób, zaś w Węgorzewie 1111. W samym Braniewie zmarło 1050 osób, a na obszarze parafii braniewskiej zmarło 8 tys. osób. W Piszu odnotowano 1036 ofiar. W Olecku przy życiu pozostało zaledwie 92 mieszczan. Do nielicznych wyjątków należy zaliczyć m.in. Ornetę - miastu udało się uchronić przed dżumą w dużej mierze dzięki murom miejskim i skrupulatnemu przestrzeganiu środków profilaktycznych. Choroba w całych Prusach Książęcych pochłonęła łącznie ok. 200 tys. ofiar. Na Mazurach opuszczonych było ponad 10 tys. gospodarstw chłopskich. Na Warmii epidemia miała pochłonąć 12 tys. ofiar. Ostatecznie na terenie Warmii i Mazur epidemia wygasła na początku 1711 roku. Latem nie odnotowano już żadnego przypadku zachorowania”.

Nawet przy dość czarnych scenariuszach, które snują niektórzy, możemy i powinniśmy być przekonani, że trudne doświadczenie, a które wkroczyliśmy, nie będzie z całą pewnością aż taką tragedią, jaka nawiedziła nasze ziemie nieco ponad 300 lat temu. Głęboko wierzymy, że będzie ono o wiele krótsze i znacznie łagodniejsze w swych przejawach i skutkach.

Czas epidemii możemy i powinniśmy przeżywać jako czas refleksji i głębokiej stałej modlitwy, pełnej zawierzenia miłosiernemu Bogu. Jedną z nich, którą polecam, jest Nowenna do świętego Andrzeja Boboli w czasie epidemii. Ten wielki patron Polski w latach 1625-1629 (w czasie trwającej tam zarazy) niósł ofiarną pomoc duchową i materialną mieszkańcom Wilna. Jego wstawiennictwu przypisuje się też uratowanie Pińska i okolic w czasie epidemii, która dotarła też na nasze ziemie i o której napisałem powyżej. Szczegóły dotyczące nowenny znajdziemy na www.swietyandrzejbobola.pl

  1. Aleksander Jacyniak SJ - Kustosz Sanktuarium Matki Bożej Świętolipskiej

 

    Serdecznie Dziękujemy dzieciom, młodzieży i dorosłym, którzy zaangażowali się w przygotowanie jasełek, opracowanych przez o. Leszka Gołębiewskiego, które odbyły się 21 grudnia 2019 r. w Domu Pielgrzyma. Na ich zakończenie dzieciom zostały wręczone świąteczne paczki.

 

 
fot.: Grzegorz Stępień

     

    51 rocznica koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Świętolipskiej. Wniesienie relikwiarzy z relikwiami cząstkowymi dziewięciu świętych i błogosławionych,  poświęcenie Ikon wykonanych w czasie warsztatów pisania Ikon oraz wręczenia wyróżnień darczyńcom i zasłużonym dla sanktuarium i parafii.

 

 
fot.: Grzegorz Stępień

Informacje dla turystów, pielgrzymów i parafian

Godziny otwarcia, Msze, prezentacje organów, spowiedź, sprzedaż dewocjonaliów i pamiątek, muzeum, kawiarenka, kancelaria parafialna

 

  maj - wrzesień kwiecień i październik listopad - marzec
Otwarte 7.00 - 20.00 7.00 - 18.00 listopad 9.30 - 18.00,
grudzień-marzec 9.30 - 15.30

Msze

niedziele i święta

7.00, 9.00, 11.00, 14.00, 17.00 7.00, 9.00, 11.00, 14.00, 17.00 7.00, 9.00, 11.00, 14.00, 17.00

Msze

dni powszednie

9.00, 12.00, 18.00 9.00, 17.00 12.00, 17.00

prezentacje organowe

niedziele i święta

10.00, 12.30, 13.30, 15.00, 16.00
jeśli są grupy ponad 20-osobowe
10.00, 12.30, 13.30, 15.00
jeśli są grupy ponad 20-osobowe
10.00, 12.00, 15.00
jeśli są grupy ponad 20-osobowe

prezentacje organowe

soboty i dni powszednie

dni powszednie: 10.00, 11.00, 14.00, 15.30, 17.00
soboty: 10.00, 11.00, 13.00, 14.00, 15.30
jeśli są grupy ponad 20-osobowe
10.00, 12.00, 14.00
jeśli są grupy ponad 20-osobowe
pn.-sb. po uprzednim uzgodnieniu
tel. 518 104 420
jeśli są grupy ponad 20-osobowe

modlitwy

dni powszednie

11.30 różaniec
15.00 koronka
   

spowiedź

niedziele i święta

6.45-7.30; 8.45-9.30; 10.45-11.30; 13.45-14.30; 16.45-17.30

6.45-7.30; 8.45-9.30; 10.45-11.30; 13.45-14.30; 16.45-17.30

6.45-7.30; 8.45-9.30; 10.45-11.30; 13.45-14.30; 16.45-17.30

spowiedź

dni powszednie

8.45-12.30; 16.45-18.00 8.45-12.30; 16.45-18.00 9.30-13.30

sprzedaż dewocjonaliów i pamiątek

niedziele i święta

10.00 - 18.00

tel. 518 609 662

9.00 – 17.00

zamknięte w niedziele i święta w czasie trwania SUMY (Mszy św. od 11.00 do 12.00) tel. 518 609 662

10.00 - 15.30

tel. 518 609 662

sprzedaż dewocjonaliów i pamiątek

dni powszednie

9.00 - 18.00

tel. 518 609 662

9.00 – 17.00

tel. 518 609 662

9.00 – 15.30

tel. 518 609 662

muzeum

niedziele i święta

10.00-17.00 10.00–16.00 otwierane na prośbę nawiedzających Sanktuarium

muzeum

dni powszednie

10.00-17.00

soboty 10.00–16.00,

pozostałe dni na prośbę

otwierane na prośbę nawiedzających Sanktuarium

kawiarenka

9.00-17.00 (lipiec-sierpień 9.00-20.00) 9.00-15.00

sobota 10.00 - 15.00

niedziela 10.00- 17.00

kancelaria parafialna

środa 14.30-16.30
piątek 14.30-16.00
w innych terminach tel. 573 803 142

środa 14.30-16.30
piątek 14.30-16.00
w innych terminach tel. 573 803 142

środa 14.30-16.30
w innych terminach tel. 573 803 142

Kontakt

Sanktuarium Matki Bożej
Św. Lipka 29
11-440 Reszel

tel.: 573 803 142
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Parafia Rzymskokatolicka
pw. Nawiedzenia NMP

Św. Lipka 29
11-440 Reszel

tel.: 89-755-35-12 (czynny w godzinach pracy kancelarii parafialnej)

O sanktuarium

Święta Lipka - to sławne Sanktuarium Maryjne, którego kustoszami od kilku już wieków są ojcowie i bracia jezuici, leży na północnym krańcu Polski, w odległości około 70 kilometrów na północny wschód od Olsztyna i 6 kilometrów na wschód od Reszla oraz 14 km na południowy zachód od Kętrzyna. Początki Sanktuarium Maryjnego sięgają XIV w.

Szukaj na stronie

© Święta Lipka - Sanktuarium Maryjne o. Jezuici 2023
Wykonanie: Solmedia.pl